sobota, 27 grudnia 2014

Motoryzacyjnie o Czarnogórze

Witam po świętach! 

Poszło w boczki? ;) Mnie na pewno heheheh

Ciężko mi było zatytułować tego posta, bo nie jest tak do końca o motoryzacji. Jest o kilku kwestiach okołomotoryzacyjnych :)

Początkowo miałam plan, by zrobić zdjęcia samochodu z każdego napotkanego kraju, by widoczne były jego rejestracje- co miało pokazać, z jakich krajów ludzie przyjeżdżają do Czarnogóry. Ale przecież nie pojechałam na wakacje, by robić cały czas foty samochodom, więc pomysł odrzuciłam jako kiepski. 
My bardzo kochamy motoryzację, więc żadnym problemem było zrobić foty "przy okazji", zatem trochę i tak ich posiadamy :)
No to zaczynamy!


Rejestracje. 

Dzięki blachom łatwo stwierdzić, z jakiego kraju ludzi najwięcej przyjeżdża samochodem do Czarnogóry, aczkolwiek tutaj też bardzo łatwo się pomylić. Dlaczego? Spora ilość pojazdów na niemieckich blachach to bałkańscy emigranci, głównie Serbowie, którzy osiedlili się w Niemczech już ładnych parę lat temu, gdyż wyjechali z ojczyzny za chlebem. Poznaliśmy jedną taką rodzinę- wyjechali do Niemiec pod koniec lat siedemdziesiątych, do Czarnogóry przyjeżdżają na każde możliwe wolne. Opcji powrotu na stałe jednak dla siebie nie widzą, chociaż podkreślali, że złote czasy pod względem zarobków na obczyźnie już minęły. 

Z kolei wracając z wakacji przez Węgry, połowa (lub więcej!) właścicieli samochodów z niemieckimi numerami to byli Turcy. Jeden rzut oka na samochód, a dokładnie na jego pasażerów i wiadomo, że "prawdziwi Niemcy" to nie są- ciemna karnacja, dodatkowo kobieta w abaji, ewentualnie odziana jakimiś chustami od stóp do głów. Na Węgrzech spotykają się podróżni wracający nie tylko z Czarnogóry i Chorwacji, i także z dalszych rejonów, m.in. Grecji i Turcji. Sądzę, że ci niemieccy Turcy wracali właśnie z ojczyzny, bo w Czarnogórze ich raczej nie widywaliśmy. 
Nie przesadzę pisząc, że stojąc w kolejce do bramek na autostradzie węgierskiej 3/4 samochodów miało numery naszych zachodnich sąsiadów. Było także sporo Francuzów, parę aut z Belgii i my jedni jedyny Polacy :)


Jeżdżąc po kraju spotkamy samochody pochodzące z różnych krajów.
Najwięcej jest oczywiście rejestracji serbskichbośniackich, co jest naturalne ze względów geograficznych. Serbia dostępu do morza nie ma w ogóle, a Bośnia i Hercegowina otrzymała do Adriatyku  dostęp poprzez- pożal się Boże- jeden jedyny kurort Neum, więc obywatele tych krajów także jadą do Czarnogóry (mówię głównie o Serbach, którzy do Chorwacji nie chcą jechać ze względów historyczno- politycznych). 

Bardzo duża ilość podróżujących pochodzi z Niemiec. W beemkach, vw, mercedesach i audi. Cenią swoje :)

Dużo samochodów przyjechało ze Szwajcarii i Austrii. Tak samo jak w przypadku Niemców- zazwyczaj w dobrych, niemieckich furach. Sporo z nich jeździło x3, x5 i x6. Najlepsze porszaki zazwyczaj także były na szwajcarskich numerach.
Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra
Korek w Budvie- przed nami Austriacy, Niemcy i Szwajcarzy.


Do Czarnogóry samochodem wybrało się także dość sporo Belgów, Holendrów, trochę Chorwatów. 


Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra
Kolejka przed przejściem granicznym w Hum. Na pierwszym planie- białe audi z Chorwacji.

Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra
Kolejka do granicy w Hum.

Widzieliśmy też kilka aut ze Slowenii. Bardzo mało aut z Wielkiej Brytanii


Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra
Mercedes należący do obywateli Belgii.

Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra
Na pierwszym planie- Słoweńcy, a tle- Niemcy.

Jak z daleka jakieś auto rzucało się w oczy, raczej byli to Rosjanie (np. w Hummerze czy najlepszym mercu, jaki dotychczas miałam okazję widzieć na żywo). Nie ma ich strasznie dużo, ale praktycznie pod każdym domem czy pensjonatem stoją auta z rosyjskimi numerami. Na mieście nie zauważyłam ich obecności, raczej sporadycznie. 
Muszę podkreślić, że wielu Rosjan posiada na czarnogórskim wybrzeżu swoje nieruchomości, na ogół są to najdroższe, najlepiej położone i najbardziej reprezentatywne posesje. Często mają nawet wywieszoną rosyjską flagę. Jest sporo hoteli należących do Rosjan- wszystko nowe i gołym okiem widać, że są to inwestycje warte grube miliony euro. Nie ma szans, by przejechać wybrzeże i nie natknąć się na ogromne billboardy A3 Group, która na potęgę inwestuje rosyjskie pieniądze w tych rejonach. Wypożyczając auto z dużym prawdopodobieństwem wypożyczymy je od rosyjskiego właściciela. 
Gdy płynęliśmy rejsem w okolicach półwyspu Lustica, naszą uwagę przykuła przepiękna nieruchomość na samym brzegu- wszystko w kamieniu naturalnym, powierzchnia mieszkalna musiała wynosić blisko tysiąc metrów... a był to "zwykły dom", nie pensjonat! Kapitan statku wyjaśnił, że dom należy do rosyjskich milionerów, którzy wykupują w tym kraju, co chcą, bo na wszystko ich stać. 
BMW z3, trochę zaniedbane, zaparkowane w rejonie Perastu,  przyjechało z Rosji

Spotkaliśmy zadziwiająco dużo samochodów z USA! Myślę, że ich liczba była porównywalna z ilością aut z polskimi blachami! To dopiero przygoda, przebyć tyle km! :) Spotkani Amerykanie byli otwarci, przyjaźni i dość głośni :)
Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra
Obywatele stanu Nowy York podziwiali z pobocza drogi widok na wyspę Sv. Stefan.


Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra
Kolejne BMW i kolejni Amerykanie z NY
Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra
Amerykanie ze stanu Ohio spotkani nad Jeziorem Szkoderskim.

Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra
Sympatyczna rodzina ze Stanów przebyła sporo km.


Sporadycznie natrafialiśmy na auta z Kosova. 


Polaków nie spotkaliśmy zbyt dużo. Myślę, że polskie auta moglibyśmy zliczyć na palcach obydwu rąk przez cały pobyt (poza Polakami w naszym pensjonacie, gdyż żona właściciela jest Polką, tym samym nasi rodacy zajmowali tam zawsze kilka pokoi. Na naszym domu jako jedynym był napis o noclegach po polsku). Ci Polacy, których właśnie w pensjonacie poznaliśmy, to super ludzie- mili, otwarci, chętni do integracji :)  Jadąc "do" Czarnogóry mijaliśmy się także w okolicy granicy w Hum z Polakami w kabrioletach (mercedesy jeśli db pamiętam)- panowie byli bardzo bardzo fajni ;) Serdecznie pozdrawiamy :D
Muszę niestety przyznać, że czasami postawa Polaków spotkanych na Bałkanach (i nie tylko, po drodze także) rozczarowuje... Może jesteśmy naiwni, ale widząc polskie blachy zawsze nam jakoś tak raźniej, jesteśmy chętni do rozmowy albo chociaż miłego przywitania się. Niestety, czasem traktowani jesteśmy przez to pozytywne nastawienie jak jacyś dziwacy! Patrzą na nas z byka i cisza. Spotkaliśmy polskie auta na stacji paliw w Bośni- oni prawdopodobnie już wracali z wakacji. Próbowaliśmy sympatycznie zagadać, ale zdawkowe odpowiedzi i lekceważące spojrzenia mówiły same za siebie. Wstyd, drodzy rodacy! 


Marki. 

W 2012 roku podstawowym samochodem Czarnogórców był golf II. Uważają oni, że są to auta wszechstronne i nie do zajechania, dlatego były co trzecim autem mijanym na ulicy. Teraz jest już inaczej. Golfów nadal jest dużo, ale mieszkańcy mają coraz lepsze auta i poczciwych dwójek i trójek jest zdecydowanie mniej. Co nie znaczy, że bardzo mało, co to to nie ;)
Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra
Golf II jest nadal częstym widokiem na czarnogórskich drogach, choć jest ich coraz mniej.


Wśród odwiedzających Czarnogórę królują auta niemieckie, głównie droższe beemki (tak mi się wydaje, dokładnych statystyk nie posiadam :) aczkolwiek mogę się mylić, bo po prostu lubię ta markę i może zbytnio zwracałam na nią uwagę). Tyle fajnych beemek na jednym kilometrze drogi, ile tam można spotkać, nie widziałam jeszcze nigdzie. Głownie trójki i piątki, w tym kilka naprawdę wypasionych eMek, sporo z rodziny X. 
Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra
Beemka i golf- chyba najczęściej spotykane auta w MNE,

Poza zwykłymi samochodami, parę razy trafiła się perełka. Mieliśmy okazję minąć się także z "ogórkiem".
Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra



Jadąc w stronę Albanii systematycznie zwiększa się ilość mercedesów, które z tego co wiem są podstawowym pojazdem na albańskich drogach. 
Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra
Mercedes, królujący na albańskich drogach- tu: zaparkowany pod czarnogórskim domem.

Spotkaliśmy kilka razy dziwne pojazdy, dostosowane do swoich aktualnych zadań. 
do Czarnogóry samochodem Sutomore Pterovac Perast
Wołga- taxi, obsługująca turystów wzdłuż Wielkiej Plaży

Udało nam się uchwycić kilka naprawdę pięknych i drogich fur. Oczywiście to ułamek tego, co można w Czarnogórze spotkać na żywo.
BMW z3 Aston Martin vantage Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra
Niesamowita felga Astona Martina a w tle roadster bmw z otwartym dachem, stojący w przystani jachtowej.



Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra
Dla wielu- auto marzeń. W dodatku- zaparkowane w okolicy marzeń!


Aston Martin Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra
Aston Martin Vantage zarejestrowany w czarnogórskiej stolicy- Podgoricy. 
Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra MASERATI
Maserati z charakterystycznym trójzębem.


Poza drogimi i wypasionymi samochodami można było spotkać różne, rozkoszne maleństwa, które doskonale dawały sobie radę na czarnogórskich serpentynach. Czasem wyglądały tak, jakby zaraz miały się rozsypać (dwa takie spotkaliśmy nad Jeziorem Szkoderskim- stały zaparkowane na poboczu, niczym porzucone graty. Po chwili przecieraliśmy oczy ze zdumienia widząc, że te pojazdy nie tylko odpalają, ale i zasuwają po zakrętach nad przepaściami niczym rakieta).


Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra
Zastava przyjechała z Belgradu.

wyjazd z polski do Czarnogóry Sutomore 2015 Bar Budva
Po lewej stronie- poczciwy maluch.


Ceny paliw. 

Cała Czarnogóra ma jednakowe ceny paliw, więc bez sensu jest omijanie stacji licząc, że na kolejnej będzie taniej- nie będzie! Ceny są odgórnie regulowane przez rząd i w calutkim kraju jednakowe. Gotówka zbędna, zresztą na całej trasie w każdym kraju za paliwo płaciliśmy kartami. Najdroższe paliwo było na Węgrzech. Najtańsze w Bośni. 

Jakie auto widać na poniższym zdjęciu?
Taaak! Golf! ;)
Do CZarnogóry samochodem atrakcje ceny
Stacja paliw w Barze. 

Bezpieczeństwo drogowe w kraju.
Na czarnogórskich drogach nie ma co szaleć, chociaż czasem ma się na to ochotę ;)  Policja stoi dość często. Jest szansa na pobłażliwość :)
Na pewno trzeba uważać na rondach!

Na serpentynach należy zachować wyjątkową czujność. Ostrzejsze trasy nie są polecane osobom o słabych nerwach i kiepskich umiejętnościach za kierownicą!
Jadąc po górskich terenach należy uważać na zbocza gór- czasami ze ściany może oderwać się kamień. W tym roku w jednym miejscu droga była nieprzejezdna, gdyż oderwała się spora masa skalna. Odpowiednie służby jeszcze nie zdążyły zareagować, zatem sprawa musiała być świeża- drogę pokonywało się poboczem. 

Drogi są dobre i dobrze oznakowane. Nie ma dziur! Odzwyczailiśmy się tam od jeżdżenia "po polsku", czyli ze wzrokiem wlepionym przed siebie, wyszukując dziur. Bez problemu można podziwiać widoki, zamiast obawiać się urwania koła :)
Oczywiście są wyjątki, ale w przypadku bardzo mało uczęszczanych dróg, gdzie nie ma szans trafić omyłkowo. My nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy takie trasy mogli ominąć! Nie będę na razie pisać nic więcej w tej kwestii, może napiszę kiedyś posta w tej tematyce- "trasy dla samochodowych hardkorów" :)

Podsumowując: można podziwiać widoki i nieźle pocisnąć, ale w niektórych przypadkach koniecznym jest zachowanie dużej ostrożności ze względu na wąskie drogi, skarpy bez zabezpieczenia, kamienie i ... chęć szaleństwa wywołanego przez extra widoki i adrenalinę ;)

Warto wspomnieć, że wzdłuż drogi można natknąć się na tablice przypominające o tragediach, jakie miały miejsce w danej lokalizacji. 


Sutomore 2015 Bar Dobra Voda Budva Petrovac
Pomnik w rejonie przejścia granicznego Czarnogóra- Serbia, upamiętniający tragedię autokaru, który wpadł do rzeki


Widoki z drogi. 
Tutaj nie ma co pisać, wystarczy wrzucić trzy "pierwsze lepsze" zdjęcia i wszystko jasne :)

Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra jezioro szkoderskie
Wąska droga wzdłuż Jeziora Szkoderskiego

bmw czarnogóra 2014 samochodem
Droga w kanionie Pivy

Sutomore 2014 2015 Budva Bar Petrovac wakacje 2015 czarnogóra
Droga wzdłuż wybrzeża, gdzieś między Sutomore a Budvą


niedziela, 9 listopada 2014

Zwierzaki w Czarnogórze

Dzisiaj pokażę Wam parę fotek zwierząt, jakie można spotkać w Czarnogórze. 
Kraj posiada baaaardzo piękną i bogatą florę i faunę. 

Dzisiaj skupię się na faunie, bo muszę przyznać wprost, że mam mało zdjęć zrobionych typowo dla uchwycenia roślinności- zazwyczaj znajduje się ona w tle. Może któregoś dnia przeszukam zasoby i znajdę takie fotki, które wprost ukażą piękno i niezwykłość czarnogórskiej flory. Wspomnę jedynie, że nigdy wcześniej nie widziałam, aby obok siebie rosły lasy sosnowe, palmy, winorośle i drzewka oliwne. Tam jest to normalne. Dla nas dziwnym także jest zerwanie pomarańczy z drzewa- tam pomarańcze i mandarynki ludzie posiadają we własnych ogrodach. Nasi gospodarze mieli właśnie mandarynki (były niestety jeszcze zielone do naszego wyjazdu), figi i przepyszny winogron (moim zdaniem- najlepszy jaki jadłam, wg nich- jeszcze niedojrzały!). Jeżdżąc w rejonach Jeziora Szkoderskiego czy po Pólwyspie Lustica łatwo dostrzec granaty rosnące na drzewkach. Gaje oliwne i winnice zajmują bardzo rozległe tereny i pozwalają niejednemu Czarnogórcowi wyżywić rodzinę, zresztą sprzedawców win i owoców z własnych upraw spotkamy w całym kraju. Podobnie z arbuzami- z dróg widać "farmy" arbuzowe (np. w rejonie Ulcinj) i często obok nich zlokalizowane jest stanowisko sprzedaży, gdzie arbuzy stale polewane są wodą.        
Tyle o roślinach :)

Przejdźmy do zwierzaków.

O ile nie jest niczym nadzwyczajnym jest spotkać podczas (s)nurkowania ryby w przeróżnych kolorach i rozmiarach czy nawet rozgwiazdy, którym nie będę tutaj poświęcać miejsca, to zobaczyć dzikie konie czy żółwie- to już nie jest takim zwykłym wydarzeniem :) 
Z żyjątek morskich wspomnę o jeżowcach. 
W rejonach, gdzie dno morza jest piaszczyste, raczej ich nie spotkamy, bo przyczepiają się do kamieni, ale gdy zamierzamy nurkować czy korzystać z uroków morza w miejscu, gdzie dno jest skaliste- trzeba uważać. Bliskie spotkanie z taką jeżową kulką kończy się dla nas boleśnie. Ja do dziś mam w płetwach kilka ich kolców. Skoro wbiły się w sztywny plastik porządnej płetwy, łatwo sobie wyobrazić, jak kończy ludzka stopa po nadepnięciu na jeżowca. Dużo ludzi nosi buty do wody. My nie, choć uwielbiamy dno skaliste i zazwyczaj na takie plaże chodzimy, ale często korzystamy z płetw albo po prostu patrzymy pod nogi (przejrzystość wody na to pozwala)- jednak i tak nie udało się w tym roku uniknąć nadepnięcia. Pierwszy raz mnie dorwał :D Bolało jak cholera, na szczęście chyba kolec sam szybko wyszedł. Po kilku godzinach nic nie czułam, choć czarny cieniutki kolec dalej znajdował się pod moją skórą. Ale wiem, że taki kolec może dawać się we znaki kilka ładnych dni. 


Montenegro Czarnogóra  Sutomore Budva Atrakcje Czarnogóry ceny Adriatyk lovemontenegro

Jeśli już mowa o skalistym dnie, to warto podkreślić, że w rejonie skał łatwo spotkać kraba.  Kamienie na brzegu to ich naturalne środowisko. Bardzo szybko zasuwają!  


Montenegro Czarnogóra  Sutomore Budva Atrakcje Czarnogóry ceny Adriatyk lovemontenegro


Wody Adriatyku w rejonie wybrzeża Montenegro to także bardzo dobre warunki dla małż. Tutaj upolowałam w Zatoce Kotorskiej omułka. Było ich mnóstwo! Ogólnie z Zatoce bez problemu znajdziemy miejsca, gdzie wprost z wody możemy na kilogramy zakupić do samodzielnego przyrządzenia takie małże. Z daleka widać miejsca ich połowów- na wodzie unoszą się specjalne sznurki, beczki i pojemniki. Możemy także wyłowić je z wody samodzielnie- nasi sąsiedzi z Polski z jeden wieczór zaprosili nas na swój taras na kolację, gdzie zaserwowali przepyszne omułki, które znaleźli tego samego dnia niedaleko naszego miejsca zamieszkania.  


Montenegro Czarnogóra  Sutomore Budva Atrakcje Czarnogóry ceny Adriatyk lovemontenegro


Podziwiając muszelki na plaży pamiętajmy, że taka muszla może nadal zawierać mieszkańca! Byłam bliska zawału serca gdy z mojej pięknej muszelki nagle wyłoniły się szczypczyki i muszla zaczęła zwiewać w stronę wody :D Ta sytuacja później zdarzyła mi się jeszcze raz, gdy leżąca sobie na stoliku piękna "muszla" nagle mnie chciała dziabnąć, gdy oglądałam wyłowione skarby  ; )


W Czarnogórze bliskie spotkanie ze zwierzakiem może i zwykłym, ale w niezwykłych okolicznościach raczej się zdarzy- my dziko żyjące konie widzieliśmy podczas każdego pobytu. Pierwszy raz spotkaliśmy je wjeżdżając do Sutomore szukając noclegów... wyjadające jedzenie ze śmietnika stojącego między blokami mieszkalnymi. Strasznie żałowałam wtedy, że nie zrobiłam im zdjęcia, ale tydzień później widziałam je chadzające wzdłuż ruchliwej drogi. 

W tym roku pięknego, białego konia spotkaliśmy na drodze na Półwyspie Lustica, gdy byliśmy na wycieczce i rejsie do Błękitnej Groty. Jedziemy sobie malowniczą drogą i nagle.... 


Montenegro Czarnogóra  Sutomore Budva Atrakcje Czarnogóry ceny Adriatyk lovemontenegro


Idzie sobie piękny biały koń. Poruszał się dostojnie i nic sobie nie robił w mijających go samochodów. Każdy kulturalnie go ominął, bez żadnego trąbienia itd. 


Montenegro Czarnogóra  Sutomore Budva Atrakcje Czarnogóry ceny Adriatyk lovemontenegro

Nie ma raczej opcji, by podczas pobytu w Czarnogórze nie spotkać na drodze krów, owiec, kóz bądź osła. Krowy jak to krowy, włażą na środek nawet w ostatniej chwili, można je spotkać nawet w środku miasta. 
Tutaj stadko kilku krów wtargnęło na jezdnię przy wjeździe do Sutomore. 

Montenegro Czarnogóra  Sutomore Budva Atrakcje Czarnogóry ceny Adriatyk lovemontenegro

Na szczęście merc za nami jechał dość wolno i także zdążył szanownym krowom zrobić miejsce na przejście.
Montenegro Czarnogóra  Sutomore Budva Atrakcje Czarnogóry ceny Adriatyk lovemontenegro

W rejonie Jeziora Szkoderskiego staliśmy w tym roku "w kozim korku". Kóz było mnóstwo, były uparte i nie miały ochoty przepuścić żadnego samochodu. Jechaliśmy jako pierwsi przez jakieś 7 minut, ale kozy wydzielały taki smród, że przepuściliśmy parę aut by postarały się skuteczniej je przegonić lub przyspieszyć ;) Nic to nie dało, inni kierowcy także nie mieli na nie żadnej metody, a trąbienie i dojeżdżanie im tuż za zadek nie dawało kompletnie nic. 


Montenegro Czarnogóra  Sutomore Budva Atrakcje Czarnogóry ceny Adriatyk lovemontenegro

Ostatecznie po blisko 15 minutach zlazły gdzieś w bok na rozjeździe, ale tylko dlatego, że pomógł im w tym miejscowy. Na szczęście, bo sznureczek aut liczył sobie z 10 albo trochę więcej pojazdów, było już dość późno a drogi w tym rejonie nie są bezpieczne do jazdy po zmroku (mieści się półtora samochodu i z jednej strony skarpa). 

Kilkanaście razy spotkaliśmy też osiołki. I takie, które wyglądały na dzikie, i udomowione. Ten na poniższym zdjęciu aż trząsł się ze strachu na nasz widok, więc zrobiliśmy mu fotkę z auta i szybko odjechaliśmy dalej. 


Montenegro Czarnogóra  Sutomore Budva Atrakcje Czarnogóry ceny Adriatyk lovemontenegro

Kilkanaście metrów dalej stała dalsza część oślego stada. Tu jakiś młodszy osobnik:
Love Montenegro Kochamy Czarnogórę Blog o Czarnogórze


Wracając znad Jeziora spotkaliśmy także żółwia. Najpierw widzieliśmy kilka żółwich zwłok, rozpłaszczonych do grubości papieru. Gdy już traciliśmy nadzieję na spotkanie żywego osobnika, trafił się jak ślepej kurze ziarno. Zatrzymaliśmy się, czekając na znajomych i zobaczyłam coś małego idącego po asfalcie. Byłam pewna, że to jeż, ale okazało się, że to żółwik :) 


Montenegro Czarnogóra  Sutomore Budva Atrakcje Czarnogóry ceny Adriatyk lovemontenegro

Żeby spotkać jakiegoś czworonoga nie trzeba było nawet jechać na wycieczkę- jeden ze zwierzaków odwiedził nas parę razy na tarasie w porze nocnej, usadawiając się przy lampie. 


Montenegro Czarnogóra  Sutomore Budva Atrakcje Czarnogóry ceny Adriatyk lovemontenegro

Czy takie spotkania nie są wyjątkowe? :)))


niedziela, 26 października 2014

Ceny i noclegi w Czarnogórze... słów jeszcze kilka.

Witam :)

Dostaję stale sporo pytań, jakie są ceny w Czarnogórze, czy coś się zmieniło w te kwestii- głównie chodzi o ceny noclegów, ale także wyżywienia i atrakcji. Odnoszę się głównie do Sutomore, gdyż tam spędzałam większość czasu i tam nocowaliśmy, ale w większych kurortach i w rejonie Zatoki Kotorskiej jest drożej. W marketach (sieciówkach) ceny są raczej zbliżone. 


My zaczęliśmy jeździć do Czarnogóry nie dlatego, że słyszeliśmy, że jest tanio. Pokochaliśmy ten kraj, bo jest piękny. A że nie jest w nim szczególnie drogo, to był to miły (dla portfela) dodatek do wakacji. Jesienią 2011 roku rozmawialiśmy z naszym bardzo dobrym kolegą o jakimś ciekawym kraju na wakacje. Zaproponował nam właśnie Czarnogórę, w której był parę lat wcześniej (o ile pamiętam, koło roku 2004). Czarnogóra 2004 a Czarnogóra 2014 to naprawdę spora różnica, ale wystarczyło obejrzeć zdjęcia i wiedzieliśmy, że będzie to nasz kierunek na kolejny wakacyjny wyjazd. 

Powiem tak- tanio to już było. 


Oczywiście- jeśli popatrzymy na ceny wakacji np. na Dominikanie (chciałam podać coś "średniego", ani Egipt, ani Barbados) z biurem podróży, a później znajdziemy wycieczkę do Czarnogóry do jakiegoś taniego hotelu- możemy znaleźć nawet oferty, gdzie cena różni się o jedno zero. Kwestia jest zasadnicza- gdzie chcemy mieszkać, co chcemy robić i ile (minimalnie) mamy do wydania ;)

Zacznijmy od cen noclegów.

Jeśli słyszymy od kogoś, że mieszkał w dwuosobowym pokoju w środku lata za np. 8 euro/osoby, to naprawdę- szanse na to, że miał ładny, czysty pokój z klimatyzacją i blisko morza są bliskie zeru. Nie twierdzę, że jest to niemożliwe, ale wydaje mi się, że musiał mieć nieziemskiego farta ;)
Najniższe ceny to oczywiście ceny w zwykłych pensjonatach czy domach z pokojami do wynajęcia. Ale ww. cena 8 euro w dobrej lokalizacji dobrych warunkach moim zdaniem jest nie do znalezienia. Podkreślam, że my wynajmujemy pokój dla dwóch dorosłych osób. Wiadomo, że w pokoju wieloosobowym może być taniej, niż w dwójce, która zazwyczaj wychodzi najdrożej. Może gdy jest pokój rodzinny, tzn. 2 dorosłych + dwoje dzieci, średnia z tego może wyjść 8 euro na głowę... Może...


Wakacje w Czarnogórze samochodem Czarnogóra lato
Widok z naszego tarasu. <3

Przyjęłabym do kalkulacji w takim zwykłym domu z pokojami do wynajęcia cenę 20 euro za osobę. Na południu kraju jest taniej, w stronę granicy z Chorwacją drożej. W Budvie może być także normą 60 euro. 
Pamiętajmy, że cena 20 euro jest niczym szczególnym także jadąc nad polskie morze w sezonie ;) (byliśmy w tym roku w Chałupach- cena lipiec/sierpień - 80 zł noc od osoby, połowa pokojów bez widoku na Zatokę!)

Noclegu w konkretnym miejscu polecić nie mogę. My byliśmy zadowoleni i z lokalizacji naszego domu, i z ceny, jaką udało nam się zawsze utargować, a dom znaleźliśmy przypadkiem jadąc w ciemno trzy lata temu. Więcej tam jednak nie pojedziemy. Głównie dlatego, że Sutomore niestety zmieniło swój charakter na przestrzeni tych trzech lat i będziemy szukać czegoś małego i spokojnego, o co niestety coraz trudniej. Po prostu chcemy już czegoś innego...
W tym roku wynajmowaliśmy pokój przeznaczony dla czterech osób (łoże małżeńskie + łózko piętrowe, na którym trzymaliśmy sprzęt do nurkowania :D ), z wielkim tarasem i widokiem na morze. Mieliśmy także do dyspozycji parking, co nie jest normą, bo w wielu przypadkach samochody gości stoją po prostu ulicy wzdłuż ogrodzenia domu. na ogół z włożonym pod kołem kamieniem, bo bywa stromo. 

Co w takich pokojach do wynajęcia jest dla Polaków normą i absolutnym standardem, dla mieszkańców krajów byłej Jugosławii bywa luksusem- nie zapominajmy, że oni skończyli wojnę stosunkowo niedawno. Dla ogromnej większości Serbów i Bośniaków fatalne skutki "prób pomocy międzynarodowej" są odczuwalne do dziś (i będą jeszcze przez parę lat), bo zyski z tej "pomocy" mają jedynie międzynarodowe korporacje. 
Zdarza się, że właściciele starszych pensjonatów nie inwestują w swoje nieruchomości, nie dokonują żadnych ulepszeń a nawet nie mają zamiaru naprawiać jakichś usterek - jedynie dokonują napraw= mini- fuszerek, sprawdzających się na krótki czas; Polacy może i będą zrzędzić, ale na ich miejsce znajdzie się kilku zadowolonych Serbów czy Bośniaków. Czasami oni nawet mają troszkę niższe ceny za te same pokoje- ja pisząc maila po angielsku z zapytaniem o cenę dostaję inną ofertę, niż kolega dzwoniący i dogadujący się po serbsku. 

Gdy chcemy jechać do hotelu, nie ma górnej granicy cenowej :) Rekordy bije tutaj oczywiście wysepka Sveti Stefan, gdzie możemy zapłacić kilkanaście tysięcy złotych za jeden nocleg, ale może zejdźmy na ziemię :D 

Nie będę polecała hoteli typu Korali/Niksic, którego widok już odstrasza, a opinie o nim są jeszcze gorsze- mimo to występuje on w ofertach polskich biur podroży i ludzie nabierają się na wakacje za 1500 zł. 

Nie jest to żadna reklama, po prostu jeden z hoteli, który znam. Prawie codziennie pływałam tuż obok niego. Mały, piękny, nowy budynek nad samym morzem w Sutomore. Nazywa się LoveLive. Ma niecałe dwa lata. Fajna lokalizacja. TUTAJ link do pierwszej oferty z netu. Ceny: lipiec i sierpień- ok. 500 zł za pokój za jedną noc. Pobyt 2 tyg (ze śniadaniami) kosztuje zatem ok 7 000 zł. Do tego dojazd (moim autem wychodzi 2,5 tys zł, ale to zależy ile chcemy tam jeździć i czym jedziemy) lub przylot, obiady i kolacje..... Plus wycieczki, imprezy.... łatwa kalkulacja. Tanio? :D 
Wakacje w Czarnogórze samochodem Czarnogóra lato
Widok z morza na hotel LoveLive. 

W Sutomore jest jeszcze jeden ładny hotel. Nowiuteńki, młodszy od rok od LoveLive- pierwsi goście byli tego lata. Link do oferty TUTAJ. Sea Fort, piękny hotel rosyjskiego inwestora, z parkingiem pod budynkiem. Cena latem- od 500 zł za noc. Gdy pokój z balkonem i widokiem na morze- drożej. Do plaży rzut beretem, ale głośno bo tuż nad promenadą, sklep i restauracja na dole- ja tej lokalizacji na pewno bym nie wybrała. 
Gdyby ktoś mnie zapytał o hotele w Sutomore, innych bym nie podała, bo nikogo bym do gorszych nie wysłała. Dla mnie widok na morze, klimatyzacja, parking i pokój o przyzwoitej powierzchni z internetem to standard i tyle. Co nie znaczy, że  wydałabym kilkanaście tysięcy na dwutygodniowy pobyt w którymś z ww. hoteli! :D 


Niektórzy głoszą teorie, że jak Czarnogóra, to będzie taniocha. 4 tys. zł za dwa tygodnie czy coś w tym stylu. Jeśli się pojedzie autem na gaz czy super oszczędnym dieslem (nie wiem, tysiąc z hakiem na paliwo?), znajdzie się nocleg za 8 euro (co daje za dwa tygodnie dla dwójki ok tysiąca zł) to zostaje jeszcze połowa planowanej kwoty na jedzenie i resztę. Da się zrobić? Jeśli odpuści się  "resztę", to tak.  

Dlatego wszystko jest kwestią naszego osobistego wyboru i odczuć. W całej Czarnogórze jest już tak szeroko rozbudowana baza noclegowa, że każdy znajdzie coś dla siebie. 

  
Ceny jedzenia.  

Sklepy.
Długo nie będę się zastanawiać, czego ceny podać. Wezmę jakiś przywieziony rachunek z czarnogórskiego marketu. Wg rachunku zakupy robiłam w "Hard Disscount Lakovic", czyli w dużym hipermarkecie w Barze. Obok siebie znajdują się ten sklep i drugi, często spotykany w całym kraju hipermarket Voli. 
Ogólnie- sądzę, że biorąc pod uwagę całość dokonywanych zakupów, ceny są wyższe niż w Polsce. Wielokrotnie zastawiałam się, skąd miejscowych, mieszkających w miejscowościach oddalonych od wybrzeża, stać na zakupy za takie ceny. Rozumiem, że w pewnym stopniu mogą być samowystarczalni (mogą mieć krowy, kozy czy winnice), ale dla biedniejszych mieszkańców musi być bardzo drogo. Gdy pytałam  Serbów z pokoju obok- stwierdzili, że jest strasznie dla nich drogo. 
Najdroższe jest mięso, a warto przypomnieć, że mięsa do Czarnogóry wwieźć nie wolno. Warzywa i owoce są przepyszne.

Pomidory- 0,42 eur/kg
Arbuz- 0,40 eur/kg (w jeden dzień kosztował nawet 0,19/kg!)
Pierś z kurczaka-7,90 eur/kg (ponad 32 zł.... dwa razy drożej, niż u nas)
Tuńczyk w puszce- 0,70
Salami (12 plasterków)- 2,2
Cola 2 l- 1,19
Mała kawa Necsafe- 3
Masło- 2,80 
Margaryna (250 gram)- 0,99
Ciastka (pyszne, 12 sztuk)- 0,87
Ciastka inne 125 gram- 1,35
Chleb- 0,80
Chleb tostowy- 0,90
Napój 2 l niegazowany- 1,29
Woda mineralna niegazowana- 0,70
Rogaliki croisant- od 0,24 do 0,96, wszystkie ta sama waga
Boczek surowy- 9,90 eur/kg
Ser zółty- 12 eur/kg (a nie był to drogi ser, raczej zwykły...)
Mydło Dove kostka- 1,19
Frytki mrożone 2 kg- 2,99 
Olej mały- 1,20
Piwo lokalne w puszce- 0,99


Najdroższa była wołowina- chyba to była wołowina :D Nie kupowałam, więc nie mam na rachunku nazwy, by sprawdzić. Zdecydowanie taniej wychodziły ośmiornice :)


Fajna sprawa- wydaje się, że nie kantują, że coś jest "w promocji", przynajmniej w markecie Voli. W jeden dzień za colę zapłaciłam 1,49, na kolejnych zakupach 1,19- na rachunku były podane obydwie ceny, przed obniżką i aktualna. 

Jedzenie na promenadzie, w knajpkach i budkach.
Moim okiem, tańsze niż w polskich kurortach. Kebabów nie jadłam, ale ich ceny na promenadzie zaczynały się od 2 euro. Małe frytki czy kawałek pizzy- od 1 euro. Lody gałkowe (3 gałki, czasem 5 mniejszych lub więcej!)- 1 euro. Tacka usmażonych krewetek- 3 euro. Pieczona lub gotowana kolba kukurydzy- 1 lub 1,50. Cevapi- bułka z ich własnym, całkiem smacznym mięskiem, takie kiełbaski- od 4 euro. Pizza cała- od 4 euro średnia. 

Restauracje. 
Ciężko powiedzieć, bo restauracja restauracji nierówna :) Ceny podobne do polskich, może trochę droższe, ale jedzenie lepsze i wydaje mi się, że przyrządzone z większą starannością. gdy kelner usłyszy, że jesteśmy z Polski, z dużym prawdopodobieństwem opowie historyjkę o swojej byłej dziewczynie- Polce, najczęściej Monice z Krakowa :D

Paliwo 
W całym kraju ta sama cena. Nie trzeba polować na niższe ceny, bo są regulowane odgórnie. Fajna rzecz!
Prawie przez cały pobyt była cena (za 95kę) 1,37- pod koniec spadła na 1,35. Ropa- 1,27. Eko jest uważana za dobrą stację. Warto zauważyć- stacja czynna od 6 do 22!


Wakacje w Czarnogórze samochodem Czarnogóra lato
Ceny paliw w Czarnogórze.


Atrakcje
Leżaki na plaży- ceny różne. Czasami znajdziemy plaże, gdzie da się leżeć na własnym ręczniku czy macie, ale większa część wybrzeża to plaże urządzone, za których korzystanie musimy zapłacić. Za kilka euro otrzymujemy leżaki z parasolem, czasem jeszcze z małym stoliczkiem między nimi. Na takich plażach obsługa sprząta, zazwyczaj jest ratownik i jakiś bar. Oczywiście są także przebieralnie, natryski i toalety.

W Sutomore jest kilka takich plaż, jedna przy drugiej. Na każdej cały dzień muza gra tak, jak na dobrej dyskotece :) Jeśli ktoś chce w spokoju i ciszy powylegiwać się na mało uczęszczanej plaży, to musi się nagimnastykować i po prostu znaleźć gdzieś dalej mało uczęszczany fragment lub wsiąść w samochód i pojechać gdzieś indziej. W Sutomore ceny za taki zestaw leżakowy to ok 8 euro za dzień. Podkreślić jeszcze raz muszę, że sutomorskie plaże są mocno oblegane, zarówno na części z płatnymi leżakami, jak i na bezpłatnym fragmencie. 

Na Wielkiej Plaży w rejonie Ulcinj jest zdecydowanie mniej tłoczno, leżaki  są w większych odstępach i plaża jest szeroka, więc za pasami leżaków są zlokalizowane boiska do siatkówki plażowej i różne tego typu atrakcje. W oddali są parkingi. Plaż na wybrzeżu od Ulcinj do samej Albanii jest mnóstwo, każdy znajdzie coś fajnego, bardziej "imprezowegolub spokojniejszego. My bylismy na "Coco beach" i płaciliśmy  5 euro za leżaki. Trafił nawet się nam wolny w pierwszym brzegu od morza, ale pewnie dlatego, że tego dnia było dość wietrznie więc mało ludzi, bo morze było niespokojnie i ratownicy ostatecznie wywiesili czarne flagi, zakazujące kąpieli. 
W rejonie wyspy Sveti Stefan leżaki są kilkurtonie droższe. Jeśli ktoś chce zapłacić 50 euro, może liczyć na dostrzeżenie jakiejś gwiazdy Hollywood lub wypoczywającego miliardera :)

Wakacje w Czarnogórze samochodem Czarnogóra lato
Plaża piaszczysta za miejscowością Ulcinj. 

Parasailing- w Sutomore 30 euro, ale startuje się w średnio komfortowych warunkach, mianowicie z pozycji stojącej, na brzegu. Łódź zaczyna się rozpędzać, my musimy zacząć biec, co nie jest łatwe w wodzie, w dodatku z kamyczkami pod stopami. Jak już ma się pewność, że zaraz wywalimy się w tej wodzie, zaczyna się na szczęście podnoszenie. Zabawa jest bardzo krótka, trwa może 4 minuty całość, moim zdaniem bardziej ciekawe wydaje się to obserwując z brzegu, niż lecąc. Ląduje się do wody. 
W Budvie na każdej chyba łodzi startuje się z wygodnej pozycji siedzącej- z łodzi. Na łódź także się ląduje, więc nie ma się kontaktu z wodą (chyba że załoga uzna, że w ramach atrakcji nas zanurzy :D ). Jest drożej- od 40 euro, ale jest nawet opcja z nagraniem sobie lotu, bo do szelek dopięta jest kamerka gopro. Zastanawiam się teraz, czy nie pomyliłam cen- że w Sutomore kosztuje 40 euro, a w Budvie od 50. Niestety, nie mogę sobie tego przypomnieć.

Skutery- chyba wszędzie są drogie, w Polsce również. Za półgodzinne szaleństwo w wytyczonym rejonie (w tym szybki kurs obsługi, więc ok. 25 minut śmigania) dla dwóch osób (na dwóch skuterach) musimy zapłacić parę stówek- w Budvie wychodziło 120 euro. 

Taxi boat- z Sutomore do Plaży Królowej, dostępnej tylko z morza- 3,5 euro. Fajna sprawa. Płynie się o której się chce (wskazanych jest chyba 6 godzin wypłynięcia), wraca się po paru godzinach, także do wyboru. kursuje kilka małych łodzi, trzeba pilnować, którą się przypłynęło :)

Rejs kilkugodzinny z Sutomore do Budvy przez Petrovac i z dwugodzinnym opalaniem na Plaży królowej- 10 euro. WARTO!

Wycieczki autokarowe- dla osób bez samochodu to jedyna opcja, by zwiedzić kraj. Wiele miejsc do wyboru, o czym informują plakaty i wywieszki przed organizującymi wyjazdy biurami. Budva, Kotor, Monastyr Ostrog, spływ Tarą, objazdówka wzdłuż Zatoki, Jezioro Szkoderskie. Cen dokładnie nie pamiętam, bo nie korzystamy ze zorganizowanych wycieczek, ale od 20 euro wzwyż. Najdrożej chyba wychodził spływ Tarą- 65 euro od osoby, w tym dojazd, spływ i kolacja. 

Dla każdego coś miłego :)
Nadal uparcie twierdzę, że najlepiej jechać samochodem i zobaczyć wszystko we własnym tempie, wg własnego planu i upodobań. 

piątek, 12 września 2014

I po wakacjach.... Czarnogóra 2014, czyli jak było w Czarnogórze- samochodem :)

Było... minęło. Niestety! 
Nawet trzy tygodnie na miejscu wydaje się mało :( 

Podsumowując- było wspaniale! :)

Dzisiaj opiszę krótko moje wrażenia i główne spostrzeżenia z trasy. Zachęcam Czytelników do dzielenia się swoimi wrażeniami z tegorocznego pobytu w tym pięknym kraju :)


Jechaliśmy- jak co rok- przez Bośnię, aby móc wjechać do Czarnogóry przez przepiękny kanion rzeki Pivy. Tyle tylko, że w tym roku byliśmy tam już tak znużeni, że nie zatrzymywaliśmy się w nim co trzysta metrów by podziwiać widoki... No ale tak to już bywa- pierwszy raz jechaliśmy na dwa auta, ze znajomymi stale widocznymi w lusterku i "obecnymi" w naszym aucie przez cb radio. I jechaliśmy... blisko 30 godzin. Tak tak, około 1300 km w 30 godzin, rekord padł. Jadąc samemu ruszamy o wygodnej porze, nie musimy się szukać z nikim na trasie, znamy swoje tempo, wiemy, ile jeszcze damy radę jechać bez przerw, a gdy stajemy- to staramy się odpoczywać na maksa. Jadąc z kimś o ten komfort trudniej i najgorsze co można zrobić, to na postoju- zamiast położyć się spać- przegadać dwie godziny... Tak właśnie! Nie ma co uciąć sobie w środku nocy na Węgrzech trwającą dwie godziny pogawędkę o samochodach, a potem musieć siąść dalej za kółko, podczas gdy w drugim aucie rozmówca sobie idzie spać w busie! 
Ale dosyć narzekań... :D Jechaliśmy w tym roku przez Słowację, z pominięciem Czech. Błąd. Droga niby krótsza, ale trwa i trwa i trwa... Męczy duży ruch i beznadziejna jakość dróg w Polsce. Lepiej prosto na Cieszyn. 

Polska- Słowacja- Węgry- Chorwacja- Bośnia- Czarnogóra. 
Na Słowacji sporo policji na drogach, a że plotka głosi, że Polaków nie lubią, szaleć nie ma co. Oczywiście auto doposażone w specjalną apteczkę, nawet dodatkowy ustnik jest, w kamizelki odblaskowe w kabinie auta, nie w bagażniku. Omijamy płatne drogi, więc konieczności zakupu winiety nie ma, ale trzeba pilnować się dróg, by na płatną nie wpaść. Drogi fajne. I nie ma polskich wariatów drogowych i tego dziwnego uczucia dzikiego spędu i wyścigów spod świateł.Węgry mijamy nocą. Plan był stanąć na coś ciepłego do zjedzenia w Budapeszcie, jak co rok, ale mijamy Budapeszt bokiem i z żarełka nici. Tak samo jak na Słowacji, jedziemy darmowymi drogami. Są w porządku. Raz tylko pojawiła się znikąd jakaś dziwna wybrzuszona powierzchnia jezdni. Niewiele brakowało by urwać sobie coś od spodu. Wybrzuszenie było naprawdę spore. 

Za Mohacem jedziemy w stronę Chorwacji, która w tym rejonie nie prezentuje się atrakcyjnie. Na Osijek i dalej do Bośni. Pierwszy raz jesteśmy w Bośni, gdy jest całkowicie jasno. W paru miejscach widzimy, że powódź, o której dało się słyszeć w mediach wiosną, naprawdę musiała być sporych rozmiarów. Zniszczeń jako takich, zniszczonych domów czy dróg nie było widać, ale jadąc wzdłuż rzeki łatwo było dostrzec, że niedawno jej wody sięgały dużo dalej. Nie widzieliśmy także nigdy znaków ostrzegających o polach minowych, o których wielu Polaków mówi. Zresztą ostrzelanych domów itd także nie- pełno jest zniszczonych i opuszczonych (ślady wojny widzieliśmy rok temu w Sarajevie, w którym spędziliśmy trochę czasu po drodze). Za to gdy zatrzymaliśmy się na stacji by zatankować auto, zmuszeni byliśmy skorzystać z takowej toalety (tzw. tureckiej): 

Na tej stacji spotkaliśmy dwa auta Polaków, ale jakoś niespecjalnie mieli ochotę na pogawędki z rodakami. Dużo przyjaźniej nastawione były psiaki mieszkające na stacji :) Chyba tam mieszkały, bo zachowywały się jak u siebie, śpiąc smacznie na środku parkingu. Jeden z nich był najbardziej nastawiony na spotkania z turystami i ich posiłkami. Zbierał najsmaczniejsze kąski, podczas gdy kompani leżąc na asfalcie podnosili jedynie głowy licząc, że jedzonko samo do nich przyjdzie. Chyba że już tacy najedzeni byli. 



Po załatwieniu najpilniejszych potrzeb w tej "toalecie", napełnieniu żołądków (swoich i psich) ruszyliśmy dalej. 
Kraje byłej Jugosławii zawstydzają Polskę pod względem budowy dróg, Bośnia nie jest tutaj wyjątkiem. Pojechaliśmy płatną (5,5 KM, czyli ok 2,8 euro) bardzo fajną autostradą, na której było praktycznie pusto. Potem kierowaliśmy się na przejście Scepan Polje- Hum.  Już w Bośni zaczynają się piękne tereny, tunele i drogi przy ogromnych skałach. W jednym miejscu nawet skała odpadła od ściany i droga stała się nieprzejezdna- wyjeżdżony był kawałek wzdłuż asfaltu. Dobrze, że nie mamy niższego auta, bo byłoby to bardzo ciężkie. 
Kanion Pivy jak zawsze zachwyca i powoduje wzrost adrenaliny, co jest bardzo wskazane w tym rejonie- kierowca niech lepiej patrzy przed siebie, zamiast na piękno tamtejszej natury. Jest wąsko, jedzie się krętymi drogami i warto używać klaksonu dojeżdżając do ostrych zakrętów, czyli co chwilę. My używaliśmy, ale jadący naprzeciw, czyli w górę - nie za bardzo. Parę razy wyskoczył znienacka rozpędzony samochód lub nawet autokar! 
Czarnogóra 2014 lovemontenegro blog montenegro

Dwa auta się zmieszczą pod warunkiem, że jest kawałek "pobocza" (czyli nie ma skarpy) lub jedno z aut się cofnie do najbliższego takiego miejsca. Czasami jest tak, że cofamy się by przepuścić auto, ono przejeżdża, ruszamy, nadjeżdża kolejne, znowu cofamy, ruszamy, nadjeżdża kolejne, cofamy.... hahah i tak 6 aut :D
W tym roku trochę postaliśmy tam w korku! O tak, brzmi dziwnie, ale była spora kolejka spowodowana jakąś stłuczką. Piękna beemka (Mka!) na niemieckich blachach miała jakąś stłuczkę i policja zatrzymała ruch, leniwie kręcąc się wkoło zdarzenia i robiąc od niechcenia fotki. 
Spotkaliśmy też na tej wąskiej drodze... auto z przyczepą kempingową, które chyba miało spory problem- przyczepa z jednej strony wpadła do rowu. Kierowca podjął dość ryzykowny krok decydując się na przejazd tak wielkim sprzętem tamtędy. 
W tych rejonach także spotkaliśmy dwa auta Polaków w kabrioletach :) Serdecznie pozdrawiamy pasażerów tych bezdaszników, z którymi całkiem przyjemnie się przywitaliśmy! :))) (dlaczego wszyscy Polacy za granicą nie są tacy?).
Później przejazd przez wąski mostek...
samochodem na wakacje do czarnogóry
...i już jesteśmy w Czarnogórze :)

Przejście graniczne nie było mocno zatłoczone, stało kilka aut, ale upał taki, że nawet ten chwilowy przestój dawał w kość. Pod dachem nad budkami celników gniazda mają małe śliczne ptaszki, których podśpiewywań można posłuchać czekając na swoją kolejkę. Celnik szybko sprawdził paszporty i zieloną kartę, dał ulotkę o atrakcjach Czarnogóry i życzył udanych wakacji. 

Jesteśmy już w Czarnogórze, piękny kanion i jezioro Pivsko wzbudza zachwyt. Za nic w świecie nie chcialabym być w tym miejscu zmuszona do siedzenia za kółkiem! Głowa mi się kręci od podziwiania widoków :) 
blog o Czarnogórze wakacje samochodem trasy
Nie ma już ochów i achów co 30 sekund, jak to było za pierwszym razem w kanionie, ale takie piękne tereny są nie lada atrakcją nawet za setnym razem. Droga wiedzie między tunelami, wśród skał i wzdłuż turkusowej wody.
Wyjątkowym jest także przejazd przez most, który widać w oddali na poniższym zdjęciu:
Piękno pięknem, jechać dalej trzeba. W końcu w kanionie "traci się" naprawdę sporo czasu. Odcinek niby krótki, ale parę godzin z głowy, a na południe kraju drogi jeszcze kawał. Dalej na Niksic i stolicę- Podgoricę. Jeszcze przed Podgoricą złapał nas taki deszcz, że wycieraczki nie dawały rady. Nie było widać kompletnie nic, słychać tylko było bliskie grzmoty piorunów. Stanęliśmy tam na kwadrans się zdrzemnąć- ja po napoju energetycznym nie byłam w stanie zasnąć ani na minutę mimo zmęczenia, ale służyłam dzielnie za poduszkę :)
Burza i ulewa szybko na szczęście minęły, pojawiło się za to na niebie kilka tęcz. 
Czarnogóra 2014 sutomore wakacje samochodem ceny

Potem kierunek Sutomore, czyli przejazd tunelem Sozina i  jesteśmy na miejscu :) 

Mieliśmy całe trzy tygodnie pięknej pogody. Zawsze byliśmy tu od połowy sierpnia lub później, pierwszy raz doświadczyliśmy jeszcze wyższych temperatur niż zazwyczaj. Termometr w aucie wskazywał zazwyczaj ponad 40 stopni, zresztą wieczorem na tarasie było ponad 30 po 21szej, więc to mówi samo za siebie. Pod koniec drugiego tygodnia pobytu był jeden dzień, w którym była burza- trwała może kwadrans, ale była intensywna, jak to tam już bywa. Z tarasu obserwowaliśmy jak poruszał się piasek na dnie morza, tworząc jasne ruchome plamy na turkusowo- niebieskiej tafli. Po tej burzy upały lekko zelżały, i do końca pobytu było już pięknie i bez deszczu.

do Czarnogóry samochodem wakacje Montenegro

Taki widok z okna plus wizja trzytygodniowego pobytu...mmmmm, miło powspominać :)


Niestety nasz pobyt dobiegł po 3 tygodniach końca...

Wracaliśmy przez Serbię
Serbia jest pięknym krajem, a Serbowie bardzo fajnymi ludźmi. 
Szkoda, że wojna potoczyła się dla nich tak, jak się potoczyła... (dla zainteresowanych- mogę polecić kilkanaście tytułów, które opisują prawdziwe losy wojny na Bałkanach i rozpadu Jugosławii, zdecydowanie inne od tej papkowatej bredni powielanej bezmyślnie przez media). Mam nadzieję, że mimo stałych prób blokowania wszelkiego rozwoju tego kraju przez zachód, w końcu im się uda naprawdę wybić.  
LOVEMONTENEGRO Czarnogóra 2014

Tutaj także były piękne widoki i tunele. Przejazd przez Kanion Moracy jest bardzo widokowy. Ogromne masywy skalne, a z prawej strony  dole rzeka, momentami turkusowa. I ogrom tuneli.

Drogi w Serbii są normalne. Nie ma dziur, wyrw, Polacy mogliby się uczyć. 
Tutaj także widać ogromną liczbę opuszczonych domów...

Za Serbią- Węgry. Celnicy nawet nie spojrzeli nam do bagażnika, czego się obawiałam i z tego powodu zrezygnowałam z kupna jeszcze jednej butelki wina! ehhh Żałuję tego do dziś, taki ze mnie cykor :D Korka na granicy nie było żadnego, ale wiem, że jadąc na inne przejścia można było stać pół nocy. 
Pod granicą na drogach same auta na niemieckich numerach, ale tacy z nich Niemcy... Byli to głównie Turcy- co widać było po karnacji i muzułmańskich "kreacjach" kobiet. Spora grupa tych "Niemców" to Serbowie, którzy lata temu wyjechali za pracą, a w swoje rodzinne strony przyjeżdżają tylko na wakacje. 

Tym razem droga przez Węgry trochę nam się dłużyła. Drogi były dość kiepskie i wszędzie... smród! :D Niestety Węgry będą mi się teraz kojarzyły tylko z dziwnym językiem i smrodem. Nie wiem czym oni podlewają uprawy, ale ten fetor unosił się chyba z pól, które kilometrami ciągnęły się wzdłuż dróg.
Na Węgrzech zatrzymała nas policja! Za nic w świecie nie zorientowaliśmy się, że byliśmy w pewnym momencie w terenie zabudowanym, bo nic na to nie wskazywało- widocznie przeoczyliśmy znak, bo za granicą raczej jeździmy zgodnie z przepisami. Nawet jak nas zatrzymywali, uznaliśmy, że to rutynowa kontrola. Jednak nie. Za takie przekroczenie prędkości groziło nam 600 zł mandatu (sprawdziłam to w Polsce). Policjant od razu ostro stwierdził, że jest mandat, ale jakimś sposobem nas puścił. Uff! Potem jechaliśmy już wypatrując znaków, co niestety kończyło się niesamowicie powolną jazdą przez te śmierdzące miasteczka i nierówne drogi :P Nie podoba mi się ten kraj. Ani ten straszny język i nazwy miejscowości! :D 

Za Węgrami tylko Słowacja i Czechy. Wracając rok temu trafiliśmy na pokazy lotnicze i objazd, w tym roku na paradę samochodów zabytkowych. Nawet mieliśmy siłę się zatrzymać i je obejrzeć, jak już odjeżdżały. No a potem tylko Polska. Cieszyn, całkowicie inne zachowania kierowców, wyścigi i fotoradary. Zawsze powrót  przez Polskę podnosi mi ciśnienie- jest się wtedy najbardziej zmęczonym, tak blisko do domu, a wszędzie jakieś takie dziwne zachowania kierowców. Zgodnie z przepisami jechać się nie da, po prostu- wszyscy wkoło tną minimum stówę i jadąc przepisową 70ką jest się zawalidrogą stwarzającą zagrożenie. Mam nadzieję, że jakimś cudem kiedyś się nauczymy normalnej kultury jazdy....
Ale post nie o tym ;)
Polecam wszystkim wyjazd do Czarnogóry samochodem i zawsze będę stała na stanowisku, że lepszej opcji nie ma. 


Tyle o drogach. Następnym razem będzie coś innego. Może o tym, że "tanio to już było" :)