Witam po świętach!
Ciężko mi było zatytułować tego posta, bo nie jest tak do końca o motoryzacji. Jest o kilku kwestiach okołomotoryzacyjnych :)
Początkowo miałam plan, by zrobić zdjęcia samochodu z każdego napotkanego kraju, by widoczne były jego rejestracje- co miało pokazać, z jakich krajów ludzie przyjeżdżają do Czarnogóry. Ale przecież nie pojechałam na wakacje, by robić cały czas foty samochodom, więc pomysł odrzuciłam jako kiepski.
My bardzo kochamy motoryzację, więc żadnym problemem było zrobić foty "przy okazji", zatem trochę i tak ich posiadamy :)
No to zaczynamy!
Rejestracje.
Dzięki blachom łatwo stwierdzić, z jakiego kraju ludzi najwięcej przyjeżdża samochodem do Czarnogóry, aczkolwiek tutaj też bardzo łatwo się pomylić. Dlaczego? Spora ilość pojazdów na niemieckich blachach to bałkańscy emigranci, głównie Serbowie, którzy osiedlili się w Niemczech już ładnych parę lat temu, gdyż wyjechali z ojczyzny za chlebem. Poznaliśmy jedną taką rodzinę- wyjechali do Niemiec pod koniec lat siedemdziesiątych, do Czarnogóry przyjeżdżają na każde możliwe wolne. Opcji powrotu na stałe jednak dla siebie nie widzą, chociaż podkreślali, że złote czasy pod względem zarobków na obczyźnie już minęły.
Z kolei wracając z wakacji przez Węgry, połowa (lub więcej!) właścicieli samochodów z niemieckimi numerami to byli Turcy. Jeden rzut oka na samochód, a dokładnie na jego pasażerów i wiadomo, że "prawdziwi Niemcy" to nie są- ciemna karnacja, dodatkowo kobieta w abaji, ewentualnie odziana jakimiś chustami od stóp do głów. Na Węgrzech spotykają się podróżni wracający nie tylko z Czarnogóry i Chorwacji, i także z dalszych rejonów, m.in. Grecji i Turcji. Sądzę, że ci niemieccy Turcy wracali właśnie z ojczyzny, bo w Czarnogórze ich raczej nie widywaliśmy.
Nie przesadzę pisząc, że stojąc w kolejce do bramek na autostradzie węgierskiej 3/4 samochodów miało numery naszych zachodnich sąsiadów. Było także sporo Francuzów, parę aut z Belgii i my jedni jedyny Polacy :)
Jeżdżąc po kraju spotkamy samochody pochodzące z różnych krajów.
Najwięcej jest oczywiście rejestracji serbskich i bośniackich, co jest naturalne ze względów geograficznych. Serbia dostępu do morza nie ma w ogóle, a Bośnia i Hercegowina otrzymała do Adriatyku dostęp poprzez- pożal się Boże- jeden jedyny kurort Neum, więc obywatele tych krajów także jadą do Czarnogóry (mówię głównie o Serbach, którzy do Chorwacji nie chcą jechać ze względów historyczno- politycznych).
Bardzo duża ilość podróżujących pochodzi z Niemiec. W beemkach, vw, mercedesach i audi. Cenią swoje :)
Dużo samochodów przyjechało ze Szwajcarii i Austrii. Tak samo jak w przypadku Niemców- zazwyczaj w dobrych, niemieckich furach. Sporo z nich jeździło x3, x5 i x6. Najlepsze porszaki zazwyczaj także były na szwajcarskich numerach.
Korek w Budvie- przed nami Austriacy, Niemcy i Szwajcarzy. |
Do Czarnogóry samochodem wybrało się także dość sporo Belgów, Holendrów, trochę Chorwatów.
Kolejka przed przejściem granicznym w Hum. Na pierwszym planie- białe audi z Chorwacji. |
Kolejka do granicy w Hum. |
Widzieliśmy też kilka aut ze Slowenii. Bardzo mało aut z Wielkiej Brytanii.
Mercedes należący do obywateli Belgii. |
Na pierwszym planie- Słoweńcy, a tle- Niemcy. |
Jak z daleka jakieś auto rzucało się w oczy, raczej byli to Rosjanie (np. w Hummerze czy najlepszym mercu, jaki dotychczas miałam okazję widzieć na żywo). Nie ma ich strasznie dużo, ale praktycznie pod każdym domem czy pensjonatem stoją auta z rosyjskimi numerami. Na mieście nie zauważyłam ich obecności, raczej sporadycznie.
Muszę podkreślić, że wielu Rosjan posiada na czarnogórskim wybrzeżu swoje nieruchomości, na ogół są to najdroższe, najlepiej położone i najbardziej reprezentatywne posesje. Często mają nawet wywieszoną rosyjską flagę. Jest sporo hoteli należących do Rosjan- wszystko nowe i gołym okiem widać, że są to inwestycje warte grube miliony euro. Nie ma szans, by przejechać wybrzeże i nie natknąć się na ogromne billboardy A3 Group, która na potęgę inwestuje rosyjskie pieniądze w tych rejonach. Wypożyczając auto z dużym prawdopodobieństwem wypożyczymy je od rosyjskiego właściciela.
Gdy płynęliśmy rejsem w okolicach półwyspu Lustica, naszą uwagę przykuła przepiękna nieruchomość na samym brzegu- wszystko w kamieniu naturalnym, powierzchnia mieszkalna musiała wynosić blisko tysiąc metrów... a był to "zwykły dom", nie pensjonat! Kapitan statku wyjaśnił, że dom należy do rosyjskich milionerów, którzy wykupują w tym kraju, co chcą, bo na wszystko ich stać.
Spotkaliśmy zadziwiająco dużo samochodów z USA! Myślę, że ich liczba była porównywalna z ilością aut z polskimi blachami! To dopiero przygoda, przebyć tyle km! :) Spotkani Amerykanie byli otwarci, przyjaźni i dość głośni :)
Obywatele stanu Nowy York podziwiali z pobocza drogi widok na wyspę Sv. Stefan.
|
Amerykanie ze stanu Ohio spotkani nad Jeziorem Szkoderskim. |
Sympatyczna rodzina ze Stanów przebyła sporo km. |
Sporadycznie natrafialiśmy na auta z Kosova.
Polaków nie spotkaliśmy zbyt dużo. Myślę, że polskie auta moglibyśmy zliczyć na palcach obydwu rąk przez cały pobyt (poza Polakami w naszym pensjonacie, gdyż żona właściciela jest Polką, tym samym nasi rodacy zajmowali tam zawsze kilka pokoi. Na naszym domu jako jedynym był napis o noclegach po polsku). Ci Polacy, których właśnie w pensjonacie poznaliśmy, to super ludzie- mili, otwarci, chętni do integracji :) Jadąc "do" Czarnogóry mijaliśmy się także w okolicy granicy w Hum z Polakami w kabrioletach (mercedesy jeśli db pamiętam)- panowie byli bardzo bardzo fajni ;) Serdecznie pozdrawiamy :D
Muszę niestety przyznać, że czasami postawa Polaków spotkanych na Bałkanach (i nie tylko, po drodze także) rozczarowuje... Może jesteśmy naiwni, ale widząc polskie blachy zawsze nam jakoś tak raźniej, jesteśmy chętni do rozmowy albo chociaż miłego przywitania się. Niestety, czasem traktowani jesteśmy przez to pozytywne nastawienie jak jacyś dziwacy! Patrzą na nas z byka i cisza. Spotkaliśmy polskie auta na stacji paliw w Bośni- oni prawdopodobnie już wracali z wakacji. Próbowaliśmy sympatycznie zagadać, ale zdawkowe odpowiedzi i lekceważące spojrzenia mówiły same za siebie. Wstyd, drodzy rodacy!
Marki.
W 2012 roku podstawowym samochodem Czarnogórców był golf II. Uważają oni, że są to auta wszechstronne i nie do zajechania, dlatego były co trzecim autem mijanym na ulicy. Teraz jest już inaczej. Golfów nadal jest dużo, ale mieszkańcy mają coraz lepsze auta i poczciwych dwójek i trójek jest zdecydowanie mniej. Co nie znaczy, że bardzo mało, co to to nie ;)
Golf II jest nadal częstym widokiem na czarnogórskich drogach, choć jest ich coraz mniej. |
Wśród odwiedzających Czarnogórę królują auta niemieckie, głównie droższe beemki (tak mi się wydaje, dokładnych statystyk nie posiadam :) aczkolwiek mogę się mylić, bo po prostu lubię ta markę i może zbytnio zwracałam na nią uwagę). Tyle fajnych beemek na jednym kilometrze drogi, ile tam można spotkać, nie widziałam jeszcze nigdzie. Głownie trójki i piątki, w tym kilka naprawdę wypasionych eMek, sporo z rodziny X.
Beemka i golf- chyba najczęściej spotykane auta w MNE, |
Poza zwykłymi samochodami, parę razy trafiła się perełka. Mieliśmy okazję minąć się także z "ogórkiem".
Jadąc w stronę Albanii systematycznie zwiększa się ilość mercedesów, które z tego co wiem są podstawowym pojazdem na albańskich drogach.
Mercedes, królujący na albańskich drogach- tu: zaparkowany pod czarnogórskim domem. |
Spotkaliśmy kilka razy dziwne pojazdy, dostosowane do swoich aktualnych zadań.
Wołga- taxi, obsługująca turystów wzdłuż Wielkiej Plaży |
Udało nam się uchwycić kilka naprawdę pięknych i drogich fur. Oczywiście to ułamek tego, co można w Czarnogórze spotkać na żywo.
Niesamowita felga Astona Martina a w tle roadster bmw z otwartym dachem, stojący w przystani jachtowej. |
Dla wielu- auto marzeń. W dodatku- zaparkowane w okolicy marzeń! |
Aston Martin Vantage zarejestrowany w czarnogórskiej stolicy- Podgoricy. |
Maserati z charakterystycznym trójzębem. |
Poza drogimi i wypasionymi samochodami można było spotkać różne, rozkoszne maleństwa, które doskonale dawały sobie radę na czarnogórskich serpentynach. Czasem wyglądały tak, jakby zaraz miały się rozsypać (dwa takie spotkaliśmy nad Jeziorem Szkoderskim- stały zaparkowane na poboczu, niczym porzucone graty. Po chwili przecieraliśmy oczy ze zdumienia widząc, że te pojazdy nie tylko odpalają, ale i zasuwają po zakrętach nad przepaściami niczym rakieta).
Zastava przyjechała z Belgradu. |
Po lewej stronie- poczciwy maluch. |
Ceny paliw.
Cała Czarnogóra ma jednakowe ceny paliw, więc bez sensu jest omijanie stacji licząc, że na kolejnej będzie taniej- nie będzie! Ceny są odgórnie regulowane przez rząd i w calutkim kraju jednakowe. Gotówka zbędna, zresztą na całej trasie w każdym kraju za paliwo płaciliśmy kartami. Najdroższe paliwo było na Węgrzech. Najtańsze w Bośni.
Jakie auto widać na poniższym zdjęciu?
Taaak! Golf! ;)
Stacja paliw w Barze. |
Bezpieczeństwo drogowe w kraju.
Na czarnogórskich drogach nie ma co szaleć, chociaż czasem ma się na to ochotę ;) Policja stoi dość często. Jest szansa na pobłażliwość :)
Na pewno trzeba uważać na rondach!
Na serpentynach należy zachować wyjątkową czujność. Ostrzejsze trasy nie są polecane osobom o słabych nerwach i kiepskich umiejętnościach za kierownicą!
Jadąc po górskich terenach należy uważać na zbocza gór- czasami ze ściany może oderwać się kamień. W tym roku w jednym miejscu droga była nieprzejezdna, gdyż oderwała się spora masa skalna. Odpowiednie służby jeszcze nie zdążyły zareagować, zatem sprawa musiała być świeża- drogę pokonywało się poboczem.
Oczywiście są wyjątki, ale w przypadku bardzo mało uczęszczanych dróg, gdzie nie ma szans trafić omyłkowo. My nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy takie trasy mogli ominąć! Nie będę na razie pisać nic więcej w tej kwestii, może napiszę kiedyś posta w tej tematyce- "trasy dla samochodowych hardkorów" :)
Podsumowując: można podziwiać widoki i nieźle pocisnąć, ale w niektórych przypadkach koniecznym jest zachowanie dużej ostrożności ze względu na wąskie drogi, skarpy bez zabezpieczenia, kamienie i ... chęć szaleństwa wywołanego przez extra widoki i adrenalinę ;)
Warto wspomnieć, że wzdłuż drogi można natknąć się na tablice przypominające o tragediach, jakie miały miejsce w danej lokalizacji.
Pomnik w rejonie przejścia granicznego Czarnogóra- Serbia, upamiętniający tragedię autokaru, który wpadł do rzeki |
Widoki z drogi.
Tutaj nie ma co pisać, wystarczy wrzucić trzy "pierwsze lepsze" zdjęcia i wszystko jasne :)
Wąska droga wzdłuż Jeziora Szkoderskiego |
Droga w kanionie Pivy |
Droga wzdłuż wybrzeża, gdzieś między Sutomore a Budvą |
Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa również chcę wybrać się na taki wyjazd moim samochodem i mam nadzieję, że dojedzie on bez problemu. W sumie jak czytałam na stronie https://motogp.pl/artykuly/awaria-turbosprezarki-naprawiac-czy-wymieniac/116578/ to dla mnie również jest ważna kondycja turbosprężarki w moim aucie. Jeśli mnie zawiedzie to będzie problem.
OdpowiedzUsuńOgólnie taki wyjazd na pewno wymaga sporej ilości przygotowań, ale wygląda pięknie. Jak dla mnie także dość ważne jest to, aby moje auto było przede wszystkim sprawne na drodze. Właśnie dlatego cały czas mam przy sobie kontakt do pomocy drogowej http://www.pomocdrogowapoznan.pl/ która jeszcze nigdy mnie nie zawiodła.
OdpowiedzUsuńAkurat na taki wyjazd samochodem nie wiem czy zdecydowałabym się. Tym bardziej, że niedawno jadać w trasę moje auto nagle stanęło i nie mam pojęcia co się stało. Na całe szczęście pomoc drogowa http://pomocdrogowa.lowicz.pl/ zjawiła się błyskawicznie.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o mnie to ja także nalezę do osób, które bardzo dużo jeżdżą samochodem i również wiem jak istotnym jest aby mieć kontakt z pomocą drogową. W każdym razie ja wiem, że można polegać zawsze na https://holowanie.i-poznan.pl/ i jak dla mnie te kwestie są czymś bardzo ważnym.
OdpowiedzUsuńAle że Amerykanie swoje auta promem/statkiem wiozą z USA do Europy? Jakoś nie trzyma się to kupy. Jaki jest sens targać auto, w dodatku takie niezbyt młode np. BMW 3 albo X5 które miało swoje lata świetności 20 lat temu. Trochę ryzykowne. Nie lepiej wynająć na miejscu? Jeśli się mylę to proszę mnie poprawić.
OdpowiedzUsuń