Dzisiaj po krótce o różnych ciekawostkach "drogowych i okołogrogowych" w Czarnogórze :)
Opłata ekologiczna- słynna opłata 10 euro- nie istnieje. Nie wiem kiedy ją pobierano, ale odkąd my jeździmy- nie. Wjeżdżając, na granicy jest najważniejsza jest zielona karta. Paszportu nie trzeba, ale watro mieć, bo można wracać przez Serbię lub jechać do Albanii.
Policja- jest w Czarnogórze widoczna. I w miastach, i na trasach. W mieście nie przekraczamy (raczej) prędkości, więc nie byliśmy ani raz zatrzymani, ale zatrzymano nas kilka razy w trasie. Skończyło się na szczęście pozdrowieniami, życzeniem udanych wakacji i bezpiecznej podróży :) Raz nawet nie sprawdzali nam dokumentów. Ale nie polecam jazdy nieprzepisowej, bo raz- drogi bywają kręte, a dwa- często jestesmy zmęczeni wielogodzinną podróżą i nie powinno się wtedy szaleć.
Samochody- w Czarnogórze rządzą vw golfy drugiej generacji i basta! Mają tu opinię niezniszczalnych, zniosą każde warunki, i góry, i upały. Trójki i czwórki także występują często, policja jeździ głównie czwórkami. Nie znaczy to, że same golfiny tu jeżdzą. Spotkamy tu zarówno zwykłe auta, jakich na polskich drogach pełno, jak i wypaśne lambo czy ferrari. Szczególnie w okolicy wyspy S. Stefan, gdzie zwykły szarak się nie dostanie. Ale na drodze spotkać można nie tylko samochód! Czytaj niżej :)
Zwierzęta przydrożne- można spotkać często, raczej poza centrum miast. Krowy, kozy, owce, osiołki- pasące się same lub prowadzone przez sympatycznych pastuszków. Można spotkać także dzikie konie na łąkach wzdłuż dróg! Widok niesamowity.
Most przy granicy- legendarny most. W miejscowości Hum, na granicy bośniacko- czarnogórskiej, musimy przejechać taki oto hardcorowo wyglądający mostek:
Na żywo wygląda trochę marniej :)
Ogólnie droga od Bośni w stronę Czarnogóry jest wymagająca, choć bardzo ciekawa!
Momentami jest wąsko:
Momentami jest wąsko:
Ale warto ją pokonać dla przejazdu przez kanion Pivy:
Jest tam tak pięknie, że co chwila się staje i podziwia otoczenie. Skały, tunele, wszechobecny turkus wody <3 Prawdziwe piękno! Zresztą to tutaj pierwszy raz w życiu poczułam, co oznacza stwierdzenie, że widok zapiera dech w piersiach.
Największy most na rzecze Pivie:
Z daleka jego widok przyprawia o gęsią skórkę. Znajduje się naprawdę wysoko :) Po chwili okazuje się, że to jedyna droga i sami także na nim wylądujemy. Wspaniałe uczucie :)
Tunel Sozina- nocujac na południu Czarnogóry na pewno będzie się korzystało z drogi prowadzącej przez Tunel Sozina. Tunel wydrążony w skałach ma ponad 4 km. Koszt przejazdu w jedną stronę to 2,5 euro, są bramki na wjeździe. Tunel pierwsza klasa, z dobrą wentylacją i oświetleniem. Trochę uszy cierpią, gdy się jedzie autem bez dachu :D
Tunel Sozina można ominąć, ale tylko wtedy, gdy lubimy jazdę po bardzo ostrych zakrętach- co prawda z przepięknym widokiem, ale z przepaścią po jeden stronie ;) Dokłada się wtedy sporo kilometrów, ciśnienie raczej podskakuje, ale chociaż raz warto się przejechać. My omyłkowo trafiliśmy tam pierwszy raz jadąc do Czarnogóry. Zamiast wjechać do tunelu, skręciliśmy w tą drogę. Widoki były nieziemskie, ale byliśmy już bardzo zmęczeni jazdą. Za jednym razem, gdy stanęliśmy podziwiać krajobraz, zza rogu wypadł rozpędzony gdzieś do setki golf dwójka, co było zdecydowaną przesadą na tak krętą drogę. Wtedy trochę się wystraszyliśmy i więcej tą drogą jechać nie chciałam, dopiero w zeszłym roku skusiłam się na ponowny przejazd. Gdy jest niezbyt ciekawa pogoda, tzn. zbiera się na deszcz i wieje mocniejszy wiatr, policja ze względów bezpieczeństwa blokuje drogę i kieruje wszystkie pojazdy do tunelu. Właśnie gdy byliśmy już na samej górze widzieliśmy, że policja już zaczyna informować kierujących o możliwości jechania tunelem, chociaż pogoda wcale nie była zła moim zdaniem- ledwo kropił deszczyk. Cieszyłam się, że jechaliśmy tą trasą, chociaż jak ktoś ma słabe nerwy lub słabe hamulce, powinien sobie odpuścić taką drogę.
Tankowanie- nie ma problemu z płaceniem na stacjach kartami. Tankujemy na wszystkich większych stacjach, bo – tak jak w Polsce- małe i niepewne omijamy szerokim łukiem. Jest dużo stacji znanej sieci OMV. Ceny trochę wyższe niż u nas, ale jakość paliwa wg mnie jest lepsza. Mimo jeżdżenia po wymagających terenach, w upałach i z włączoną klimą, auto spaliło nam mniej niż kiedykolwiek w Polsce! Są odcinki w bardziej górzystych rejonach (np. okolice Boki Kotorskiej, jadąc od Lovcen), gdzie przez dłuższe odcinki nie ma żadnej stacji, więc lepiej nie jeździć na oparach, a zatankować jak jest gdzie. Tą samą zasadę warto stosować w trasie wieczorami- na całych Bałkanach (przynajmniej tam, gdzie my jechaliśmy, czyli MNE, Bośnia i Hercegowina i Chorwacja) większość stacji jest zamykana na noc! O ile dobrze pamiętam, przerwy mają od 21 do 6 rano. Lepiej zatankować wieczorem przed tą godziną, niż skazać się na przymusowy przystanek do świtu.
Widoki, skarpy, mosty i tunele- tu nie ma co pisać, tu trzeba oglądać! Kilka fotek z róznych tras w Czarnogórze:
Droga w rejonie Jeziora Szkoderskiego.
Droga prowadząca do Zatoki Kotorskiej. kilkadziesiąt zakrętów ponumerowanych malejąco, jadąc z góry, od Lovcen.
Ja już odliczam dni do urlopu, a Wy? :)
Pozdrawiam
Zapraszam także na facebookowy odpowiednik bloga: LoveMontenegro na FB
Trzeba go jakoś rozkręcić, lato prawie mamy! :)
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńW sumie ja nigdy jeszcze nie wypuszczałam się tak daleko samochodem, ale może kiedyś się wybiorę na taką przejażdżkę. Muszę przyznać, że na pewno należy mieć dobre i najlepiej tanie ubezpieczenie na samochód. Jak je znaleźć dokładnie opisano w https://kioskpolis.pl/jak-znalezc-najtansze-ubezpieczenie-oc/#kotwica2 i jestem zdania, że warto to wiedzieć.
OdpowiedzUsuń